sobota, 27 listopada 2010

Zakaz palenia

No i nie palimy już w miejscach publicznych. Niektórych bardzo to smuci, ale mnie ani trochę. Dla mnie to się świetnie składa. Kończę z nałogiem niemal w każdy poniedziałek i tak naprawdę nic z tego nie wynika. Teraz mam dodatkową mobilizację. Czekając na autobus sięgam po mentosa, a nie papierosa. To miła odmiana. Normalnie bym się na coś takiego nie zdobył, ale wizja mandatu działa na mnie mobilizująco.
Mam jednego klienta, który jest nałogowym palaczem. On autentycznie cierpi. Strasznie jest mi go żal. Umówiliśmy się w restauracji. Biedak musiał co 15 minut wychodzić (miał potrzebę). Zerknąłem przez okno i aż się uśmiechnąłem do siebie - elegancki pan w garniturze palił na ulicy papierosa razem z dwoma żulikami. Słodkie. Jakby na to nie patrzeć, nowy antynikotynowy przepis integruje naród - w końcu wszyscy palacze to jedna rodzina.
Jestem z siebie bardzo dumny, bo udało mi się zaoszczędzić całe 15 złotych. To naprawdę niezły wynik. Jeszcze trochę
i będę mój inwestować w swój rozwój. Trzymajcie za mnie kciuki.

Pozdrawiam
Globus

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz