wtorek, 26 października 2010

Okropny wujaszek

W najgorszych snach nie sądziłem,że będę miał takiego klienta.„Weselny wujaszek” stał się „upiornym wujaszkiem”.Początkowo myślałem, że faktycznie potrzebuje on paru dni do namysłu.To znaczy, że przez te parę dni będzie o mojej ofercie myślał („oczywista oczywistość”).Okazało się inaczej.Spotykamy się i jak byliśmy w punkcie B, tak teraz jesteśmy w A.Tak jakby poprzedniego spotkania w ogóle nie było.Dodam, że „upiorny wujaszek” to nie jakaś leciwa osoba, która może mieć kłopoty z pamięcią. To mężczyzna około 50-tki, dobrze zbudowany, z powabną dwudziestką przy boku - na weselu jej nie było, bo żona wujaszka tego sobie nie życzyła.Zresztą ona też przez wrodzoną delikatność nie przyprowadziła swojego przyjaciela (banał - trener fitness).A ja,jako teoretycznie zupełnie obca osoba, dowiedziałem się wszystkiego na weselu. Strach pomyśleć,jaką wiedzę posiada bliższa rodzina…
W każdym razie musiałem mojemu klientowi przedstawić jeszcze raz ofertę. (Nadal nie przeszliśmy na ty).To było okropne.Spontaniczność nie jest jeszcze moją najmocniejszą cechą.Byłem pewien,że pewne zagadnienia mamy już za sobą, więc przygotowując się do rozmowy zwracałem uwagę na inne rzeczy.To był mój błąd.
Ludzka pamięć jest zawodna:) Rozmawiając z klientem cały czas zerkałem do notatek (przyznaję, trochę nerwowo).To chyba nie robiło dobrego wrażenia na moim rozmówcy, ale nie dał mi tego odczuć.W duchu przeklinałem swoją leniwość. Gdybym naprawdę chciał się dobrze przygotować do rozmowy,to zamiast wspinać się do 23.00 w Reni Sporcie,siedziałbym nad papierami.To znaczy byłem przygotowany na spotkanie, ale... następne.To znaczy w sytuacji,gdyby wujaszek nie chciał usłyszeć jeszcze raz, o czym rozmawialiśmy wcześniej.Mogłem jednak to przewidzieć.Nawet więcej - powinienem to przewidzieć.
Zero zaskoczenia: „Muszę jeszcze się zastanowić nad pańską ofertą, spotkajmy się za parę dni”. W takiej sytuacji nie można zrobić nic innego, niż z przyklejonym uśmiechem na twarzy powiedzieć - „oczywiście, proszę się nie spieszyć”.
Odprowadziłem mojego rozmówcę smutnym wzrokiem (ale uśmiech cały czas był tam, gdzie jego miejsce - na wszelki wypadek, gdyby jednak wujek się odwrócił,by spojrzeć na swą ofiarę raz jeszcze).Nie zrobił jednak tego.Żwawym krokiem zmierzał w kierunku za bardzo efektownej, bezczelnie młodej dziewczyny.To chore,ale w pierwszej chwili pomyślałem: „ma pieniądze, będę o niego walczył” :) Oczywiście nie wykluczam,że jest czuły, opiekuńczy, ma gołębie serce,wspaniały charakter itp.
Pozdrawiam
Globus
P.S
Cały czas mam przed oczami widok wujka z wnusią. Teoretycznie to nie jest moja sprawa, ale nie daje mi on spokoju. Czy uczucia można kupić? Czy gruby portfel dodaje atrakcyjności? Czy jestem naiwny, że czasami wierzę, że jest inaczej?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz