środa, 18 sierpnia 2010

Czuję sie jak telemarketer

Czuję się jak telemarketer. I to nawet nie ten, co oferuje wielofunkcyjny garnek, ale obcinacz do włosów w nosie. Dzisiejszy dzień w pracy był totalną porażką. Ledwie zdążyłem się przedstawić potencjalnemu klientowi, po czym usłyszałem: „dziękuję, ale nie skorzystam”. To, że nikt nie chciał zdecydować się na kartę kredytową, byłoby do przełknięcia - serio.
W końcu rozumiem ludzi, którzy potrafią się bez niej obejść. Beznadziejne jest to, że nie zdążyłem nawet wypowiedzieć zdania złożonego.

 Co za ludzie! Naszła mnie refleksja, że ludzkość schodzi na psy. Chociaż to może obraźliwe stwierdzenie w stosunku do tych zwierząt. W końcu pies jak się do niego mówi, to chociaż słucha. O większości ludzi nie można tego powiedzieć. Wydaje mi się, że w ten sposób leczą swoje kompleksy. Taki gość nie powie swojej żonie, kochance (akurat jej to może powie), szefowi, że nie jest zainteresowany tym, co mówi. To oczywiste. Pozwolenie sobie na „odmówienie wysłuchania kogoś” jest luksusem. Dlatego taki typ mając możliwość, chociaż na moment poczuć się wyjątkowo, to skorzysta z tej okazji. Olewa więc takich gości jak ja.

Niektórzy mają więcej szczęścia. Chociażby taki Bartek, mój kumpel. Przyszliśmy do firmy w tym samym czasie. Obaj mamy tyle samo lat. I na tym podobieństwa się kończą. Przede wszystkim on ma efekty sprzedażowe. Nie czuję z tego powodu zazdrości ( złość tak, ale to co innego), facet po prostu trafia na jakiś inny gatunek ludzi. Czasami mam wrażenie, że zna numer na Marsa. To jedyne wyjaśnienie. Mam świadomość, że nie jestem gorszy.

Normalnie czekałbym spokojnie na to moje szczęśliwe połączenie z Marsem, ale jest mały problem. Mierzy on 180 cm wzrostu, ma burzę wściekle czerwonych włosów i jest szefową działu sprzedaży. Chcę zobaczyć zainteresowanie w jej oczach. Sęk w tym, że Bartek też. Jesteśmy jak dwaj jaskiniowcy, którzy mają do jaskini przynieść upolowaną zwierzynę. Oczywiście pierwotny instynkt bierze nad nami górę. Nie ma mowy o pracy zespołowej. Każdy chce, by to jego zwierzyna była większa. Na razie Bartek jest górą, ja nie mogę złapać nawet myszy. Mam po prostu gorszy teren do polowań.

Ponieważ nie samą pracą człowiek żyje, wybrałem się na ściankę wspinaczkową. Generalnie uznaję wyższość skał, ale jak człowiek ma czas dopiero po 17.00 to nie ma innego wyjścia. No, więc z niechęcią wybrałem sztuczny substytut. Jak tylko przekroczyłem próg „pakerni”, uderzył mnie odór potu pomieszanego z magnezją. Ohyda. Mam nieodparte wrażenie, że niektórzy moi wspinaczkowi kumple nie przyjmują do wiadomości faktu istnienia mydła i antyperspirantu. To brak szacunku do siebie i innych. Walcząc z mdłościami po krótkiej rozgrzewce próbowałem zaliczyć okap. Tak też by się stało gdyby mój partner-asekurant zamiast obserwować „bardzo ładną i bardzo nieporadną” blondynkę skupił się na mnie. Na moje prośby „luz!, „cholera, luz!” nie było reakcji. Nawet on mnie nie słucha. Szarpałem się niemiłosiernie, aż w końcu odpuściłem i zmyłem się do domu. Satysfakcji dziś nie poczuję.

A to mój guru, nieodżałowanej pamięci  Dan Osman. Kiedyś wam o nim opowiem. Pod koniec tego nieudanego dnia myślę właśnie o nim. Chciałbym chociaż przez chwilę poczuć to co on, gdy przekraczał granice ludzkiej wytrzymałości.



Pozdrawiam, Globus

2 komentarze:

  1. A propos pierwszej częsci posta: Spróbuj zrozumieć ludzi, których łapiesz np. w autobusie, w pracy albo w drodze do sklepu i chcesz im coś (upraszczając) sprzedać. Sam reaguję tak samo jak ci tutaj opisani, ale choć mogę sobie wyobrazić, że komuś po drugiej stronie jest głupio, to jednak chciałbym, żeby i on, a zwłaszcza jego "władza" zastanowili się najpierw jaka jest szansa, że akurat tak ważną decyzję jak zakup czegoś podejmę dosłownie z marszu. Przecież to śmieszne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Globusie, jak ja cię rozumiem!!!!! Z tym numerem na Marsa, świetny opis, moja koleżanka też go chyba zna. Nie wiem jakim cudem go rozszyfrowała, w końcu czytamy jeden skrypt!!!! Ona full, ja null, różni się tylko jedną literką ;)

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń