poniedziałek, 27 czerwca 2011

Dawać ze szmaty - kontynuacja

Może niektórzy z Was pamiętają, że swego czasu dość sporo się wspinałem. Mogę nawet śmiało stwierdzić - to było całe moje życie. Miałem nawet plan, żeby połączyć przyjemne z pożytecznym i sprawić, by stało to się moim źródłem utrzymania. Tak nawet było przez chwilę, ale że jestem osobnikiem przyzwyczajonym do pewnych luksusów - ciepłej wody, kawy z ekspresu, wypadów do restauracji od czasu do czasu, książek, płyt, kina - musiałem odpuścić. Nawet dobrze mi z tym, ale miło jest powspominać czasy, kiedy się jeszcze nie było paralitykiem...




Wspinanie nauczyło mnie dwóch bardzo ważnych rzeczy, które stosuje zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Pierwsza to „uwierz w ducha”, czyli stan, w którym nie mając zaufania do danej krawądki, szczeliny, podchwytu czy tarcia, po prostu się go nabiera• Wbrew pozorom nie chodzi tu o jakąś brawurę, niepotrzebne ryzyko. To bardziej nauka wiary we własne możliwości - najczęściej te potencjalne! Póki się nie spróbuje nie ma się pewności, że czegoś się nie zrobi. Często i gęsto mówi się o pewności siebie, wiary we własne możliwości itp. Przeważnie jest to jednak czyste teoretyzowanie. No, więc ja „wierzę w ducha”! Sprawdzam się w coraz to nowych sytuacjach i nigdy nie wątpię w swoje możliwości, pamiętając o tym ile czasu i trudu wkładam w samorozwój!

Druga rzecz to „dawać ze szmaty”. Zdefiniowanie tego zjawiska będzie o wiele trudniejsze. Generalnie w tym stwierdzeniu w sloganie wspinaczy chodzi o umiejętność podciągnięcia się na drążku (oczywiście nie tylko - na wszystkim, czego można się chwycić) na jednej ręce. Najlepiej jeszcze parę razy. W sumie niewiele osób to potrafi. Ta umiejętność jest zarezerwowana dla prawdziwych łojaczy! Bez względu na to, w jakim środowisku się obracam staram się pielęgnować te umiejętności, które są w nim niezwykle rzadkie i… cenione. To się opłaca. Nie ważne czy chodzi o naukę języka hebrajskiego czy nowe techniki sprzedaży. Zawsze staram się być parę kroków przed innymi.
A czy Wy dajecie czasem ze szmaty?
Pozdrawiam
Globus

2 komentarze:

  1. Masz niezwykle ciekawe hobby. Podciągnąć się na jednej ręce w życiu nie dałbym rady, mimo, że jestem lekki i podciągam się na 2 rękach całkiem sporo razy. To chyba trzeba mieć jakąś technikę, nie? :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Technika podciągania? Nie ma czegoś takiego. Musisz po prostu mieć silne ręce, palce i...mało ważyć i często się wspinać

    OdpowiedzUsuń