środa, 29 czerwca 2011

Jestem na „nie”!!!!

Muszę się z Wami tym podzielić - nie daję rady! Mój pies mimo pozorów słodyczy jest jakimś potworem. Nie powiem - wygląda słodko, ma prześliczną mordkę i mądre oczy, ale na tym koniec. Cały czas jęczy (bo szczekaniem tego nazwać nie można) i uspokaja się tylko wtedy, kiedy biorę go na ręce. Całe szczęście, że mam wyrozumiałą i przesympatyczną sąsiadkę, która chętnie (pytanie jak długo) się nim zajmuje, kiedy jestem w pracy. Wniosek jest jeden - muszę sobie znaleźć dziewczynę, która pokocha mojego psa bardziej niż mnie!


Jak na ironię w pracy jest świetnie. Trafiają mi się coraz poważniejsi klienci. Czuję się doceniany, a mój portfel dopieszczony. Chociaż tyle Kolejnym pozytywem jest to, że pewna osoba z firmy, którą niespecjalnie lubię, odchodzi z pracy. Z całych sił próbuję nie okazywać radości, ale to baaardzo trudne. Ze zdziwieniem zauważyłem, że nie tylko ja się cieszę. Reszta zespołu też jest w euforii. No i dobrze - atmosfera w pracy przekłada się na jakość wykonywanych działań. Trudno się z tym nie zgodzić, prawda? Czasami nawet jeden pracownik może doprowadzić do totalnego zamieszania.

Oczywiście nie samą pracą człowiek żyje. Ja w końcu mam jeszcze psa Postanowiłem jednak zrobić coś, czego nie robiłem od bardzo dawna. Nie, że mi się nie chciało - po prostu nie miałem na to czasu. Często wracając z pracy miałem tylko siły na to, by wziąć prysznic. Jednak nie tym razem (żeby nie było – nie chodzi o prysznic). Wziąłem do ręki książkę, którą czytałem dawno temu „Nieznośną lekkość bytu” Kundery. Chciałem ją sobie przypomnieć, bo pamiętałem z niej tylko tyle, że zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Tak też było i tym razem. Po raz kolejny przekonałem się, co czyni książkę wyjątkową. To emocje i przemyślenia, jakie wywołuje. Tak mi się nasunęło, że każdy tak jak bohater Tomasz jest mniej lub bardziej zniewolony. Koniecznie trzeba z tym walczyć, ale nie zapominając o życiu, które toczy się nieubłagalnie. Zawsze istnieje nisza, która daje (złudne - trzeba mieć tego świadomość) poczucie wolności. Tomasz szukał jej w ramionach innych kobiet, a ja w dusznych krakowskich knajpach, gdzie gra się świetną muzykę. Wiecie, o czym mówię?
Pozdrawiam
Globus

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz