czwartek, 19 maja 2011

Dążenie do perfekcji

Akurat, kiedy miałem ochotę iść na koncert, nic ciekawego się nie działo. Szkoda i to wielka. Musiałem spędzić wieczór słuchając muzyki w domu. Okazało się, że mam więcej płyt niż ubrań:) To było bardzo miłe zaskoczenie. Co oczywiście nie oznacza, że moja kolekcja nie zostanie powiększona- dostałem wypłatę i mam zamiar poszaleć. Jeśli kupiliście ostatnio jakąś fajną płytę to dajcie znać - będę wdzięczny! Mam nadzieję tylko, że nie będzie to najnowsze dokonanie Katarzyny Skrzyneckiej(taaak - ona śpiewa).

Siedząc sobie wieczorem w domu postanowiłem dokonać pewnego zakupu! Dojrzałem już do tego, by mieć prawdziwy gramofon. Jak przez mgłę pamiętam niepowtarzalny dźwięk winylu (mój ojciec je kolekcjonował). Tam było słychać dosłownie wszystko. Wtedy muzyka zupełnie inaczej brzmiała. Teraz, kiedy płyty są poddawane obróbce komputerowej, idealnie „wyczyszczone” muzyka stała się taka bezduszna. Karmimy się iluzją, która na żywo nie istnieje. Żaden, nawet najlepszy zespół czy wokalista nie odtworzy piosenki tak jak an płycie. Po co więc to wszystko?


Mam wrażenie, że problem tkwi w dążeniu do ideału. Jednak ten „ideał” jest specyficzny, bo to twór (używam tego określenia specjalne), który ma więcej wspólnego z marzeniem sennym niż realnym życiem. Nie chodzi tylko o płyty, bo one są tylko małym fragmentem tego groźnego zjawiska. Spójrzcie tylko na modelki w magazynach. Ich twarze, ciała wyretuszowane do granic możliwości
(bardzo często pozbawione pieprzyków, sutków a nawet… pępków), przestają być ludzkie. To postacie powołane do życia po to, by się je podziwiało. Nie są jednak w stanie wzbudzić jakiś głębszych uczuć - to specyficzne piękno nie porusza.



Zdaje sobie sprawę z tego, że poruszyłem dziwny temat, ale natchnęło mnie życie:) Konkretnie moja nowa klientka- ofiara jakiegoś chirurga plastycznego. Wszystko w niej było sztuczne - usta, piersi, wiek (trudny do określenia). Na pewno robiła wrażenie ma mężczyznach, niemniej jestem pewien, że nie tak, na jakim jej zależy.



Nie macie czasem wrażenia, że drobne niedoskonałości bardzo często mogą być atutem?
Pozdrawiam
Globus

10 komentarzy:

  1. Atutem przede wszystkim powinna być akceptacja siebie ze wszystkimi zaletami i wadami, a także, już na podstawie tego "budowanie" swojego obrazu takim, by choć nie zawsze idealny, jak najczęsciej był autentyczny.

    PS. Ja się tłukę po łapach żeby nie kupić po dekadzie przerwy kasetowego magnetofonu, bo po tym jak wróciłem do VHS-ów ciągnie mnie w przeszłość coraz mocniej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę,że się rozumiemy:) Zachęcam Cię do kupna!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz co Globusie, myślę, że zdecydowanie masz rację z tym, że drobne niedoskonałości są atutem. Ja np. (o zgrozo! przyznaję się do swojego największego kompleksu na łamach bloga!) mam wadę wymowy, mówię takie francuskie R. W podstawówce dzieci się ze mnie podśmiewały, w gimnazjum także, ale kiedy poszłam do liceum zyskałam dzięki temu adoratorów, bo okazało się, że jest to.. seksowne :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Patkowa,ale to jest absolutnie urocze! Każdy mężczyzna Ci to powie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie lubię doskonałości i perfekcjonizmu .... Steven Hawking dowodzi, że wszechświat powstał właśnie dzięki niedoskonałości .....

    Dla mnie te wyphotoshopowane dziewczyny są absolutnie aseksualne ........ martwię się tylko o to, że Ci młodzi ludzie, którzy wychowani są na wizerunkach tych plastikowych dziewcząt, będą mieli depresyjne życie erotyczne, bo ni jak nie będą mogli znaleźć w życiu odpowiednika tego ich ideału zaszczepionego przez media ...... a młodym kobietom współczuję szczególnie ..... bo będą przechodzić męki, żeby próbowac dorównać temu co w parę minut zrobił grafik w photoshopie ......

    OdpowiedzUsuń
  6. Ups .... Powinno być Stephen Hawking :)

    OdpowiedzUsuń
  7. muzyka faktycznie nigdy nie była i nie będzie źródłem nieporozumień. A tą starszą, "niewyczyszczoną" obdarzam szczególną sympatią. Istnieje bardzo cienka granica pomiędzy polepszeniem a przesadzeniem, również w kręgu modelingu.
    Życzę powodzenia w poszukiwaniu nowych albumów.
    Jaki styl muzyczny preferujesz?

    Pozdrawiam
    Venea

    OdpowiedzUsuń
  8. Najbardziej kocham bluesa rodem z Delty,ale staram się nie ograniczać i słuchać różnej muzyki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Doskonałość, perfekcja, pedantyczność - nie ma takich haseł w moim słowniku...

    pzdr

    OdpowiedzUsuń
  10. Gramofon mieć - niezła rzecz, zwłaszcza dobry gramofon. Ale pamiętać trzeba, że rzecz nie w technologii analogowej bądź cyfrowej, tylko w masteringu. Wiele współczesnych wydań winylowych jest równie sztucznie pompowanych co wydania kompaktowe. Z drugiej zaś strony na przyzwoitym sprzęcie z dobrze zrealizowanej płyty CD da się wycisnąć równie wiele. masówka oczywiście będzie tłukła po głowie podpompowanym górnym basem (bo dolnego brak, a trzeba udawać że jest) czy spłaszczona dynamiką (bo inaczej na bumboksach będzie albo za cicho albo za głośno). Zachęcam d zapoznania się z katalogami takich wytwórni jak Naim, Linn, Telarc, Chesky i - przede wszystkim - Reference Recordings.

    OdpowiedzUsuń