sobota, 9 kwietnia 2011

Moja praca moje życie?

Zauważyłem (lepiej późno niż wcale), że jedno z pierwszych pytań, jakie padają przy poznawaniu nowej osoby jest, „czym się zajmujesz?”. Oczywiście możemy przyjąć, że to po prostu zwykła forma grzecznościowa, no i od czegoś trzeba zacząć rozmowę, to jakiś punkt zaczepienia, prawda? Niestety boję się, że nie do końca. Jak miałem naście lat to byłem pewien, że ja takich tematów nie będę poruszał, że poznając nową osobę będzie mnie ciekawiło, jakie książki czyta, czego słucha, co lubi itp. Mrzonki. To, czym się zajmujemy wpływa na postrzeganie nas przez innych ludzi. Niestety. Wydaje mi się, że kiedy to sobie uświadamiamy to stajemy się dorośli. To tak mała dygresja, ale musiałem z Wami się nią podzielić.
Poznałem ostatnio fantastycznego człowieka (gdzie? No oczywiście na koncercie). Inteligentny, oczytany, można z nim było rozmawiać o wszystkim. Było tylko jedno „ale”- facet od ponad roku jest bez pracy. Jakoś jednak szczególnie to go nie martwi… otaczających go dziewczyn (w wieku około 20 lat) na pewno też nie. A mi jednak zrobiło się go trochę żal. Ten facet ma ogromny potencjał i marnuje go. `Gdyby trafił na odpowiednią osobę w swoim życiu, albo naprawdę chciał szukać pomocy mógłby, zajść daleko.
Dochodzę do wniosku, że sama chęć zmotywowania się jest na wagę złota! Jak się ma taką potrzebę to sposób się znajdzie, tym bardziej, że nie trzeba go szukać samemu…
Ja, kiedy mam słabsze dni, to oglądam ten filmik:
http://www.youtube.com/watch?v=_tjYoKCBYag&feature=related
Czy on też do Was przemawia?
Pozdrawiam
Globus

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz