czwartek, 13 stycznia 2011

Bezsenność w Krakowie

Nie mogę zasnąć, chyba pierwszy raz życiu. Mam totalny mętlik w głowie. Nawet nie wiem, od czego zacząć.
Podpisałem dzisiaj ważną umowę i to z klientem, którego procesowałem od początku mojej pracy. Czyli wielki sukces i satysfakcja. Tylko, że nie do końca. Po pierwsze, na finalnym spotkaniu nie byłem sam - towarzyszył mi ten obrzydliwy Bartek-pudel. Z przykrością stwierdzam, że sfinalizowanie umowy jest jego ogromną zasługą. Do tej pory wydawało mi się, że jestem całkiem niezłym sprzedawcą. Bartek to jednak „David Coperfield sprzedaży”. To, co wyczyniał na spotkaniu, to był obłęd. Na pewno nie były to tanie sztuczki rodem z „Mam Talent”. Każdy gest, słowo były przez tego Pudla starannie przemyślane. Najgorsze jest jednak przed Wami. Bartek nie podzielił się z resztą ekipy swoim wkładem. Wręcz przeciwnie - na każdym kroku podkreślał, jaki byłem świetny. Robił to jednak w tak przemyślany sposób, że nikt nie miał (jestem tego pewny) wątpliwości, że ściemniał. Czyli nie wspaniałomyślność, a perfidia.
No i jeszcze Ruda – zachowała się bardzo nie fair. Z kim się umówiła, no z kim? Oczywiście, że z Pudlem. Co prawda tłumaczyła mi, że musi coś z nim tylko obgadać, ale ja głupi nie jestem
(my też tak zaczynaliśmy). Eh… życie.
Tak teraz wygląda moja dusza - ciemna, oj ciemna

Ciężkie jest życie sprzedawcy
Pozdrawiam
Globus

2 komentarze:

  1. Nie tylko sprzedawcy, życie wcale nie jest łatwe:) a z perfidnymi ludźmi, oportunizmem i fałszem spotykamy się dzień w dzień... także chyba nie warto się przejmować bo tak było, jest i będzie:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za słowa otuchy. Niby to "oczywista oczywistość", ale ciężko się z nią zmierzyć.

    OdpowiedzUsuń