środa, 6 lipca 2011

Wieczór poezji bez poezji

Zachciało mi się na stare lata posłuchać poezji w ciemnej piwnicy na Kazimierzu. A co? Trochę kultury nie zaszkodzi! Pies u sąsiadki ( tak swoją drogą ona jest niesamowita - nie muszę już szukać dziewczyny, bo jestem pewien, że żadna nie pokocha mojego psa tak jak ona), przygotowanie ofert zakończone – hulaj dusza.
Przyznam się szczerze, że nigdy nie byłem na takim wieczorze poetyckim i trochę się obawiałem. Głównie sprawiania wrażenie „obcego”, buraka z jakimiś intelektualnymi pretensjami, który oderwał się na chwilę od pracy i zapragnął „ zażyć” trochę kulturki. Na dodanie sobie odwagi wybrałem się z moją znajomą - bardzo sympatycznie wizualnie początkującą poetką. To, co mnie tam spotkało nie da się opisać, ale spróbuję.



Weszliśmy i miałem niedoparte wrażenie, ze wszyscy zgromadzeni ludzie żywią się tylko poezją. Zapadnięte oczy, ziemista cera, udręczony wyraz twarzy. Tak było tylko do czasu W pewnym momencie zauważyłem, że po sali „krąży” plastikowa butelka po jakiejś wodzie mineralnej. W końcu dotarła i do nas. Usłyszałem tylko „to od poetów”- nie mogłem odmówić. To nawet nie był drink tylko czysta wódka. Z każdą chwilą robiło się coraz weselej. Nikomu nie przeszkadzało, że niemal, co drugi wiersz był bez tytułu, a co poniektórzy nie byli w stanie przeczytać swoich wierszy - i tak brawa były, że tak powiem, rzęsiste! Poezja wypełniała całą salę - plastikowa butelka z alkoholem była poezją, jak również krzesła, schody i lampka. No i każdy powoli stawał się poetą - coś niesamowitego.
Powiem Wam jedno - poezję w takiej formie kupuję! Problem tylko w tym, że na drugi dzień czułem się gorzej niż źle. Parę takich wieczorów i chyba bym umarł. Kocham Kraków, a Wy?
Pozdrawiam
Globus

3 komentarze:

  1. Kraków ubóstwiam! Zakochałam się od pierwszego odwiedzenia gdy spędziłam tam weekend w ubiegłe wakacje. Nie znam drugiego miejsca, które ma w sobie tyle magii i artyzmu, choć jak powszechnie wiadomo często przerysowanego i sztucznego. Mimo wszystko - uwielbiam!

    I Globusie kochany.. Jaką ja mam ochotę na taki spontaniczny wieczór poezji. Na zatracenie się, poznanie nowych ludzi. Marzy mi się jak nic innego i zazdroszczę Ci niesamowicie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Kraków, to jest to... Miejsce tak klimatyczne i czarujące, że aż żal z niego wyjeżdżać.
    Chciałabym kiedyś wziąć udział w takim wieczorze poezji. Jednak tak jak w Twoim przypadku, na samym początku czytania pojawiła się u mnie obawa, czy nie czułabym się wyobcowana wśród osób, których łączy coś w co ja dopiero mam szansę wejść? Bałabym się odrzucenia.

    Pozdrawiam
    V

    OdpowiedzUsuń
  3. Patkowa bardzo mnie cieszy,że tobie też podoba się Kraków! Venea naprawdę nie ma się czego bać- jeśli przebywasz wśród osób naprawdę wrażliwych, to oni zrobią wszystko żebyś nie poczuła się wyobcowana ( przykład z życia).

    OdpowiedzUsuń