Mój dzisiejszy wpis miał być bardzo optymistyczny. Moja sprzedaż w tym miesiącu wypadła wprost rewelacyjnie, nie dość, że dostałem premię to jeszcze ( uwaga, uwaga) podwyżkę! Nareszcie mogę sobie pozwolić na to, co chcę, a nie na to, co jest mi potrzebne do przeżycia. Poważnie zacząłem rozważać wzięcie kredytu na samochód i mieszkanie. W tym momencie nie byłoby to dla mnie jakimś ogromnym obciążeniem. W pierwotnym założeniu chciałem się tym z Wami podzielić (no może trochę pochwalić - przyznaje i przepraszam), ale lipa. Mój dobry nastrój prysł niczym bańka mydlana.
Wychodząc rano do pracy wypłaciłem sobie z bankomatu około 500 złotych. Normalnie płacę kartą, ale chciałem mamie kupić przepiękny stół i nakaslik w galerii. Miałem to zrobić po pracy. Wchodząc do gmachu rodzimej firmy czułem się jak dziecko szczęścia - nie dość, że mam pracę, którą lubię to jeszcze zarabiam na tyle dużo, że mogę bliskim bez okazji sprawiać drobne prezenty. Tak swoją drogą nie uważacie, że o wiele przyjemniej jest coś komuś kupić niż wydać te pieniądze na siebie? Ciekawa sprawa:)W każdym razie po standardowych ośmiu godzinach wychodzę z pracy i sięgam po portfel. Chyba nie trudno zgadnąć, co odkryłem - portfela nie było. Uczucie koszmarne. Najgorsze jednak miało dopiero nastąpić, bo uświadomiłem sobie, że zostałem okradziony w firmie. Nie ma możliwości, by dostał się do miejsca gdzie pracuję ktoś z zewnątrz. Wszyscy dobrze się znamy i do tej pory myślałem, że mamy naprawdę zgraną ekipę. O każdej osobie wiem całkiem sporo, z każdą byłem, chociaż raz na piwie. Wiecie jak się teraz czuję?
Najgorsze jest to, że muszę się szybko wziąć w garść. Jutro z prawie całym działem sprzedaży uczestniczę w szkoleniach Axona. To potrwa około trzech, czterech godzin. Będę się wpatrywać w twarze ludzi i zastanawiać, „kto?”. Trudno tak po prostu przejść nad tym faktem do porządku dziennego.
Pozdrawiam
Szczęśliwy Globus In spe
A może to się pod samym bankomatem stało? Są tacy spece, co ino filują, jak kto wyciągnie większą gotówkę.
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie:( Chciałbym żeby tak się stało. Na pewno do godziny 12 miałem jeszcze portfel. Składaliśmy się na prezent dla kolegi.
OdpowiedzUsuńBrak mi słów, bo chyba żadne nie będą w tej chwili odpowiednie. Jestem zwyczajnie zażenowana. Trzymaj się kochany!
OdpowiedzUsuńDzięki Patkowa:)
OdpowiedzUsuńWspółczuję, takie wydarzenia zawsze odbijają się na naszej wierze w ludzi. Mnie dziś wprawdzie tylko nie dołożono zapłaconego miernika prądu za parę złotych, ale też się wkurzyłam, natomiast stracenie takiej ilości kasy i to w firmie, to prawdziwie przykra sprawa!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Współczuję, jednak chyba bardziej sposobności do zadręczania siebie myślami 'któż to był?', niż samej zguby. A opcja kieszonkowca nie wchodzi w grę?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
V
To na pewno był ktoś z firmy:( Widzę Venea,że doskonale mnie rozumiesz
OdpowiedzUsuń