No to jedziemy - całą firmą! Z tym, że nie na wycieczkę, a na szkolenie, ale coś czuję, że cudzysłów by się tu przydał. Raczej nie zmieniłby sensu wypowiedzi. Niby jesteśmy dorośli (biorąc pod uwagę metrykę to na pewno), ale zachowujmy się czasami jak dzieci. Rozgorzała walka o to, kto będzie z kim w pokoju (to przecież TAKIE ważne, jakby nie było jasne, że nikt nie będzie spał a czas będziemy spędzać w jednym pomieszczeniu…) Nie zdziwię Was, jeśli zdradzę, że najbardziej dziecinnie zachowuje się Bartek-Pudel. Czego on ze sobą nie zabierze i w jakiej ilości?!! Miałem ochotę mu powiedzieć: stary, alkohol nie jest dla mnie żadną nowością i przypuszczam, że dla większości z nas. Nie zrobiłem tego jednak i stłumiłem w sobie ogromne pragnienie wyciągnięcia Bartkowi koszulki
(tej ciepłej, którą zakłada pod zwykłą - nie pytajcie skąd o tym wiem) i założenia mu jej na głowę ( w „zieloną noc” pomaluje mu twarz pastą do zębów).
No i co na to powiecie? Czemu dorośli ludzie się tak zachowują? Podejście w stylu „na co dzień jestem drętwy i mam permanentny kij w…, ale na służbowym wyjeździe dam czadu”- słabi mnie. Rozumiem, że kiedy ciężko się pracuje to nie ma się czasu na przyjemności ( ja znajduję, żeby nie było, zresztą wiecie o tym), ale…no właśnie. Po co organizuje się wyjazdy firmowe? Moim zdaniem powody są tak naprawdę trzy. Po pierwsze jest to możliwość zintegrowania zespołu, który jeśli ma sprawnie pracować, to musi być zgrany. Po drugie zawsze istnieje szansa, że chociaż dwie osoby wyniosą jakieś nauki ze szkoleń. Po trzecie taki wyjazd to szansa przekonania się, z jakimi ludźmi się pracuje - bardzo często nadmierny luz działa na naszą niekorzyść. Można powiedzieć i zrobić coś takiego, czego będzie się żałowało przez długi czas.
Moje „ambitne” założenia wyjazdowe:
1) Nie upić się za bardzo.
2) Nie powiedzieć Bartkowi-Pudlowi, że jest pudlem, lizusem, frajerem, bufonem itp.
3) Nie rozpocząć na nowo związku z Rudą
4) Wynieść coś ze szkoleń
5) Utrzymać kontrolowany luz przez cały wyjazd
Pozdrawiam
Globus
Blog GLOBUSA
środa, 20 kwietnia 2016
Jedziemy na wycieczkę!!!!
No to jedziemy - całą firmą! Z tym, że nie na wycieczkę, a na szkolenie, ale coś czuję, że cudzysłów by się tu przydał. Raczej nie zmieniłby sensu wypowiedzi. Niby jesteśmy dorośli (biorąc pod uwagę metrykę to na pewno), ale zachowujmy się czasami jak dzieci. Rozgorzała walka o to, kto będzie z kim w pokoju (to przecież TAKIE ważne, jakby nie było jasne, że nikt nie będzie spał a czas będziemy spędzać w jednym pomieszczeniu…) Nie zdziwię Was, jeśli zdradzę, że najbardziej dziecinnie zachowuje się Bartek-Pudel. Czego on ze sobą nie zabierze i w jakiej ilości?!! Miałem ochotę mu powiedzieć: stary, alkohol nie jest dla mnie żadną nowością i przypuszczam, że dla większości z nas. Nie zrobiłem tego jednak i stłumiłem w sobie ogromne pragnienie wyciągnięcia Bartkowi koszulki
(tej ciepłej, którą zakłada pod zwykłą - nie pytajcie skąd o tym wiem) i założenia mu jej na głowę ( w „zieloną noc” pomaluje mu twarz pastą do zębów).
No i co na to powiecie? Czemu dorośli ludzie się tak zachowują? Podejście w stylu „na co dzień jestem drętwy i mam permanentny kij w…, ale na służbowym wyjeździe dam czadu”- słabi mnie. Rozumiem, że kiedy ciężko się pracuje to nie ma się czasu na przyjemności ( ja znajduję, żeby nie było, zresztą wiecie o tym), ale…no właśnie. Po co organizuje się wyjazdy firmowe? Moim zdaniem powody są tak naprawdę trzy. Po pierwsze jest to możliwość zintegrowania zespołu, który jeśli ma sprawnie pracować, to musi być zgrany. Po drugie zawsze istnieje szansa, że chociaż dwie osoby wyniosą jakieś nauki ze szkoleń. Po trzecie taki wyjazd to szansa przekonania się, z jakimi ludźmi się pracuje - bardzo często nadmierny luz działa na naszą niekorzyść. Można powiedzieć i zrobić coś takiego, czego będzie się żałowało przez długi czas.
Moje „ambitne” założenia wyjazdowe:
1) Nie upić się za bardzo.
2) Nie powiedzieć Bartkowi-Pudlowi, że jest pudlem, lizusem, frajerem, bufonem itp.
3) Nie rozpocząć na nowo związku z Rudą
4) Wynieść coś ze szkoleń
5) Utrzymać kontrolowany luz przez cały wyjazd
Pozdrawiam
Globus
(tej ciepłej, którą zakłada pod zwykłą - nie pytajcie skąd o tym wiem) i założenia mu jej na głowę ( w „zieloną noc” pomaluje mu twarz pastą do zębów).
No i co na to powiecie? Czemu dorośli ludzie się tak zachowują? Podejście w stylu „na co dzień jestem drętwy i mam permanentny kij w…, ale na służbowym wyjeździe dam czadu”- słabi mnie. Rozumiem, że kiedy ciężko się pracuje to nie ma się czasu na przyjemności ( ja znajduję, żeby nie było, zresztą wiecie o tym), ale…no właśnie. Po co organizuje się wyjazdy firmowe? Moim zdaniem powody są tak naprawdę trzy. Po pierwsze jest to możliwość zintegrowania zespołu, który jeśli ma sprawnie pracować, to musi być zgrany. Po drugie zawsze istnieje szansa, że chociaż dwie osoby wyniosą jakieś nauki ze szkoleń. Po trzecie taki wyjazd to szansa przekonania się, z jakimi ludźmi się pracuje - bardzo często nadmierny luz działa na naszą niekorzyść. Można powiedzieć i zrobić coś takiego, czego będzie się żałowało przez długi czas.
Moje „ambitne” założenia wyjazdowe:
1) Nie upić się za bardzo.
2) Nie powiedzieć Bartkowi-Pudlowi, że jest pudlem, lizusem, frajerem, bufonem itp.
3) Nie rozpocząć na nowo związku z Rudą
4) Wynieść coś ze szkoleń
5) Utrzymać kontrolowany luz przez cały wyjazd
Pozdrawiam
Globus
poniedziałek, 14 listopada 2011
Time to say goodbay
Dość długo nie zaglądałem tutaj, ale miałem ku temu powody. Moje życie uległo całkowitej zmianie. Oczywiście tęskniłem za tym blogiem i za Waszymi blogami, ale chciałem być szczery. Te moje wpisy nigdy nie były „sztuką dla sztuki” – zawsze z czegoś wynikały. Miałem potrzebę dzielenia się z Wami swoimi przemyśleniami i miałem na to czas. Dzisiaj już wiem, że tego drugiego czynnika nie posiadam …od dawna.
Od ostatniego mojego wpisu bardzo wiele się zmieniło. Przede wszystkim zmieniłem pracą. Nosiłem się z tym zamiarem od dawna, ale nie pisałem o tym. Zaczęło mi przeszkadzać to, że w pewnym momencie ciągnąłem cały zespół sprzedaży „za uszy”. Robiłem postępy, ale co z tego? Jedyne, na co mogłem liczyć to premia raz na jakiś czas. Chciałem czegoś więcej. Chcieć to móc- potwierdzam. Znalazłem pracę, w której czuję, że się rozwijam i wreszcie naprawdę DOBRZE mi płacą.
Paradoksalnie naprawdę zrozumiałem, że „nie tylko pracą człowiek żyje”. Nie pracuje już wieczorami, nie chodzę na imprezy – mam w końcu uporządkowane życie uczuciowe• Czas, który z Wami spędziłem był fantastyczny. Często Wasze komentarze podnosiły mnie na duchu. Nadal będę zaglądać od czasu do czasu na wasze blogi. Z pisaniem własnego jednak kończę. Dziękuję, że byliście ze mną.
Pozdrawiam
Globus
Od ostatniego mojego wpisu bardzo wiele się zmieniło. Przede wszystkim zmieniłem pracą. Nosiłem się z tym zamiarem od dawna, ale nie pisałem o tym. Zaczęło mi przeszkadzać to, że w pewnym momencie ciągnąłem cały zespół sprzedaży „za uszy”. Robiłem postępy, ale co z tego? Jedyne, na co mogłem liczyć to premia raz na jakiś czas. Chciałem czegoś więcej. Chcieć to móc- potwierdzam. Znalazłem pracę, w której czuję, że się rozwijam i wreszcie naprawdę DOBRZE mi płacą.
Paradoksalnie naprawdę zrozumiałem, że „nie tylko pracą człowiek żyje”. Nie pracuje już wieczorami, nie chodzę na imprezy – mam w końcu uporządkowane życie uczuciowe• Czas, który z Wami spędziłem był fantastyczny. Często Wasze komentarze podnosiły mnie na duchu. Nadal będę zaglądać od czasu do czasu na wasze blogi. Z pisaniem własnego jednak kończę. Dziękuję, że byliście ze mną.
Pozdrawiam
Globus
niedziela, 28 sierpnia 2011
Pingwiny
Pingwiny to takie dziwne ptaki- nie umieją latać i śmiesznie chodzą Często mając do czynienia z ludźmi nasuwa mi się skojarzenie z pingwinami- są ludźmi a nie mają ludzkich uczuć. Pamiętacie jak pisałem Wam o moim biednym kocie? Już wiem, kto go otruł- sam mi się zresztą przyznał do tego. Nie mam jednak świadków tej rozmowy, więc nie mogę nic z tym zrobić.
Zresztą takich ludzi-pingwinów jest całe mnóstwo. Znam księgowego, który nie potrafi liczyć, znam fryzjerkę, która źle strzyże, mechanika, który kompletnie nie zna się na samochodach. Takich ludźmi jest całkiem sporo. Co więcej- niektórych ta nieporadność rozczula, naprawdę! Moja sąsiadka chodzi do tej fryzjerki, mimo iż efekt jest zawsze fatalny. Chodzi jednak, bo po prostu tę fryzjerkę lubi. I nigdy nie dała jej odczuć, że z efektu jej pracy jest niezadowolona ( a zawsze jest niezadowolona). Nie chce jej sprawić przykrości.
Wiecie, w jakim zawodzie ludzie pingwiny nigdy nie zagrzeją miejsca? W sprzedaży! Nie umiesz sprzedawać- nie zarobisz! Ja nie jestem pingwinem.
Pozdrawiam
Globus
Zresztą takich ludzi-pingwinów jest całe mnóstwo. Znam księgowego, który nie potrafi liczyć, znam fryzjerkę, która źle strzyże, mechanika, który kompletnie nie zna się na samochodach. Takich ludźmi jest całkiem sporo. Co więcej- niektórych ta nieporadność rozczula, naprawdę! Moja sąsiadka chodzi do tej fryzjerki, mimo iż efekt jest zawsze fatalny. Chodzi jednak, bo po prostu tę fryzjerkę lubi. I nigdy nie dała jej odczuć, że z efektu jej pracy jest niezadowolona ( a zawsze jest niezadowolona). Nie chce jej sprawić przykrości.
Wiecie, w jakim zawodzie ludzie pingwiny nigdy nie zagrzeją miejsca? W sprzedaży! Nie umiesz sprzedawać- nie zarobisz! Ja nie jestem pingwinem.
Pozdrawiam
Globus
Części damskie, męskie i nijakie
A ja znowu o pracy Niby nie nią samą człowiek żyje, ale jednak! Ostatnio w firmie nastąpiło trochę zmian, głównie personalnych. Pojawiło się trochę nowych twarzy. W tak dużej firmie jak nasza to w sumie nic dziwnego- można nawet rzec, że chleb powszedni. Teraz jednak jest trochę inaczej…
Dawniej była zdecydowana przewaga mężczyzn, a nasze koleżanki raczej nas nie rozpraszały ( no może z wyjątkiem Rudej, ale to zupełnie inna historia). I wyobraźcie sobie, że nagle do firmy przyszło z dziesięć młodych i pięknych kobiet. Reakcja męskiej części zespołu- totalne szaleństwo. Popisują się, oferują pomoc itp. Gołym okiem widać, że wstąpiły w nich nowe siły. I dobrze- aż chce się pracować.
Wniosek jest tak naprawdę jeden- każda firma potrzebuje, pięknych i mądrych kobiet ( Z tym, że piękno to tak naprawdę pojęcie absolutnie subiektywne). Kobiet łagodzą obyczaje i motywują do pracy. A przy okazji:
Pozdrawiam
Globus
Dawniej była zdecydowana przewaga mężczyzn, a nasze koleżanki raczej nas nie rozpraszały ( no może z wyjątkiem Rudej, ale to zupełnie inna historia). I wyobraźcie sobie, że nagle do firmy przyszło z dziesięć młodych i pięknych kobiet. Reakcja męskiej części zespołu- totalne szaleństwo. Popisują się, oferują pomoc itp. Gołym okiem widać, że wstąpiły w nich nowe siły. I dobrze- aż chce się pracować.
Wniosek jest tak naprawdę jeden- każda firma potrzebuje, pięknych i mądrych kobiet ( Z tym, że piękno to tak naprawdę pojęcie absolutnie subiektywne). Kobiet łagodzą obyczaje i motywują do pracy. A przy okazji:
Pozdrawiam
Globus
sobota, 20 sierpnia 2011
Hard day!
Są takie dni, w które wszystkiego się odechciewa. Mam właśnie takowi za i przed sobą. Pamiętacie mojego kotka? Już go nie ma. Diagnoza- otrucie. Ktoś ( pytanie tylko czy taką osobę można jeszcze nazwać człowiekiem) otruł mi kociaka. Nie sądziłem, że tak mną to wstrząśnie. Wnuki sąsiadki ryczały przez parę godzin( nie był to płacz- o nie). W moim mieszkaniu tak się nagle zrobiło pusto i cicho.
Nie będę dociekał, kto i dlaczego to zrobił. Zresztą nie mam nawet na to siły. Liczy się jednak sam fakt- kota już nie ma. Zastanawiające jest dla mnie to jak niesamowicie okrutni mogą być ludzie. Jaką trzeba być bestią być zdobyć się na taki czyn!
Zastanawialiście się kiedyś skąd się bierze okrucieństwo? Bo ja często. Jak na razie mam tylko jedną sensowną teorię: okrutni bywają ludzie, którzy są głęboko nieszczęśliwi! Nieudało im się życie, nie ma, kto ich kochać w związku z tym mają ogromną ochotę krzywdzić innych. I robią to!
Mi zginął kot, a Was pewnie niejedna przykrość spotkała od takich ludzi. Nadal jestem jednak niepoprawnym optymistom. Wierzę, że więcej jest na świecie dobra niż zła tylko trudniej je dostrzec. Jest mniej „krzykliwe”. Mam nadzieję, że obudzę się rano i znowu będą mnie cieszyć drobne rzeczy. Jutro zacznę dostrzegać te okruchy dobra. Dzisiaj tylko wierzę, że istnieją!
Dopiero teraz zorientowałem się, że nie zdążyłem kotu zrobić ani jednego zdjęcia. O tym, że był przypomina mi tylko jego kuweta, blaszana kulka i miseczka. Jutro pewnie to wszystko wyrzucę i nic już po kocie nie zostanie. Za jakieś pół roku prawdopodobnie nie będę mógł sobie przypomnieć jak wyglądał. Pamiętam każdego jednego mojego klienta i prawdopodobnie za 10 lat nic się nie zmieni. O słodkiej kuleczce, która się do mnie tuliła zapomnę. Życia bywa niesprawiedliwe.
Pozdrawiam
Globus
P.S
Jeśli macie jakieś swoje teorie na temat przyczyn okrucieństwa- baaardzo chętnie poczytam!
Nie będę dociekał, kto i dlaczego to zrobił. Zresztą nie mam nawet na to siły. Liczy się jednak sam fakt- kota już nie ma. Zastanawiające jest dla mnie to jak niesamowicie okrutni mogą być ludzie. Jaką trzeba być bestią być zdobyć się na taki czyn!
Zastanawialiście się kiedyś skąd się bierze okrucieństwo? Bo ja często. Jak na razie mam tylko jedną sensowną teorię: okrutni bywają ludzie, którzy są głęboko nieszczęśliwi! Nieudało im się życie, nie ma, kto ich kochać w związku z tym mają ogromną ochotę krzywdzić innych. I robią to!
Mi zginął kot, a Was pewnie niejedna przykrość spotkała od takich ludzi. Nadal jestem jednak niepoprawnym optymistom. Wierzę, że więcej jest na świecie dobra niż zła tylko trudniej je dostrzec. Jest mniej „krzykliwe”. Mam nadzieję, że obudzę się rano i znowu będą mnie cieszyć drobne rzeczy. Jutro zacznę dostrzegać te okruchy dobra. Dzisiaj tylko wierzę, że istnieją!
Dopiero teraz zorientowałem się, że nie zdążyłem kotu zrobić ani jednego zdjęcia. O tym, że był przypomina mi tylko jego kuweta, blaszana kulka i miseczka. Jutro pewnie to wszystko wyrzucę i nic już po kocie nie zostanie. Za jakieś pół roku prawdopodobnie nie będę mógł sobie przypomnieć jak wyglądał. Pamiętam każdego jednego mojego klienta i prawdopodobnie za 10 lat nic się nie zmieni. O słodkiej kuleczce, która się do mnie tuliła zapomnę. Życia bywa niesprawiedliwe.
Pozdrawiam
Globus
P.S
Jeśli macie jakieś swoje teorie na temat przyczyn okrucieństwa- baaardzo chętnie poczytam!
piątek, 19 sierpnia 2011
Lepsze jest wrogiem dobrego
Niby całkiem niedawno byłem na urlopie, ale już mam dość. Obsesyjnie oglądam foldery biur podróży w poszukiwaniu jakiś interesujących wycieczek. Czasami zazdroszczę nauczycielom- może i nie zarabiają kokosów, ale za to mają 2-miesięczną labę! Nie rozumiem jak oni mogą być zmęczeni!
Obserwuję bacznie moją koleżankę, która dopiero, co wróciła z urlopu. Jej pierwszy dzień w pracy wyglądał tak jakby ten urlop jej zaszkodził. Cierpienie, jakie malowało się na jej twarzy było aż za nadto wymowne. Powiedźmy sobie szczerze- po urlopie jeszcze długo dochodzi się do siebie. Jest nawet taka przypadłość- depresja po urlopowa. Czytałem o tym parę razy. W dużym skrócie- pracownik po urlopie jest mniej wydajny, bo ciągle myśli o wakacjach. Też tak miałem:)
Czyli lepiej jest wcale nie iść na urlop? Oczywiście, że nie. Odpoczynek jest potrzebny każdemu człowiekowi, ale…należy z niego korzystać rozsądnie. Lepiej jest te dwa tygodnie rozłożyć sobie w czasie. Wtedy powrót do pracy nie jest aż tak bolesny.
A jak Wam mijają wakacje? Też miewacie depresję pourlopową?
Subskrybuj:
Posty (Atom)